piątek, 13 lutego 2015

Rozdział 9

Perspektywa Michała.

Obudziłem się chwilę przed godziną 7. Zuza jeszcze spała więc po cichu wymsknąłem się z pokoju z myślą, że zrobię nam śniadanie do łóżka. Zobaczyłem jeszcze co u Arka ale on słodko sobie spał. Udałem się do kuchni i na szybko zrobiłem omlet oraz kawę. Ustawiłem wszystko na tacy i wróciłem do sypialni. Postawiłem przyszykowane śniadanie na szafce nocnej i położyłem się obok dziewczyny.
Chwilę się jej przypatrywałem zastanawiając się jak by ją obudzić.Swoją drogą dotarło do mnie, że pragnę codziennie zasypiać i budzić się przy tej kobiecie, żadnej innej. To ona sprawiła, iż dorosłem i zacząłem poważnie myśleć o życiu. Pochyliłem się i złożyłem delikatny pocałunek w kącik jej ust. Uśmiechnęła się delikatnie.
-Śniadanie-Wyszeptałem a następnie pocałowałem ją w usta.
-Mhm..mogłabym się tak budzić codziennie.-Odpowiedziała podciągając się na łóżku.
Chwyciłem tace i położyłem na naszych nogach.
-Zrobiłeś mojego ulubionego omleta-Oczy jej się zaświeciły.
-Tak jakoś mi się nudziło, mam nadzieje, że będzie smakował.
Zaczęliśmy jeść.Nie żebym się chwalił czy coś ale wyszły naprawdę dobre te omlety. Zadowolony z siebie spojrzałem na Zuzkę.
-I jak? Smakowało?
-Hm.. trochę za słony, brakuje mi tu czegoś.. ale jest w miarę jadalny-odparła rozbawiona.
Odłożyłem tacę z powrotem na stolik nocny.
-Ja Ci dam za słony!-założyłem ręce na klatce piersiowej- Ja się staram, szykuję Ci śniadanie do łóżka a ty co?! Wyjeżdżasz mi, że jest w miarę jadalny..Pff foch forever.- udałem obrażenie ale tak naprawdę ledwo powstrzymałem się od śmiechu.
-Ojj misiu przecież wiesz, że żartowałam- przysunęła się do mnie- Było naprawdę pyszne.No już.. nie gniewaj się.-Dostałem palcem w żebra.
-Liczę na jakieś przeprosiny..-Wskazałem palcem na usta.
-Noo nie wiem.. nie całuję się ze sfochowanymi księżniczkami.
-Sfochowanymi księżniczkami powiadasz..- Odwróciłem się tak, że siedziałem na niej.-Pożałujesz tego.- Jak powiedziałem tak zrobiłem. Zacząłem torturować ją gilgotkami. Śmiała się jak opętana. Po chwili przypomniałem sobie o śpiącym  obok w pokoju Arku więc zaprzestałem.
-To jak będzie z tymi przeprosinami?-Zapytałem wisząc nad jej twarzą ale patrząc cały czas w jej oczy. Nie odpowiedziała nic. Zarzuciła mi ręce na szyję przyciągając do siebie i wpiła się w moje usta, Całowaliśmy się namiętnie, ale delikatnie. Gdy brakło nam już powietrza oderwaliśmy się od siebie. Patrzyłem cały czas w jej oczy. Były tak hipnotyzująco piękne. Miały w sobie coś wyjątkowego.
-Kocham Cię Michał.-Powiedziała tak nagle.Nie mogłem w to uwierzyć. Ona powiedziała, że mnie kocha. Nareszcie doczekałem się tych słów z jej ust.
-Kocham Cię Zuza.- Po tych słowach zatraciliśmy się w pocałunku, ale nie był to taki jak te poprzednie. W ten włożyliśmy całych siebie. Chciałem by ta chwila trwała wiecznie. Niestety Arek miał inne plany. Zaczął delikatnie popłakiwać.
-Pójdę do niego.-Wyszeptała mi w usta.
Nie chętnie puściłem ją a sam udałem się do łazienki. Po wykonaniu porannej toalety poszedłem do pokoju małego. Zobaczyłem,że Arek już pojadł a teraz wygodnie siedzi na rękach u Zuzy. Stali tyłem do mnie obok okna. Po cichu podszedłem do nich i objąłem od tyłu dziewczynę. Staliśmy tak nic nie mówiąc. Napawając się tą chwilą.
-Jestem taka szczęśliwa Michał.-Powiedziała odwracając się w moją stronę..
-Wiem. Ja też jestem bardzo szczęśliwy, Kocham was i zrobię wszystko żebyście byli szczęśliwi.-Patrzyłem w jej oczy. Po chwili przerzuciłem wzrok na Arka który przypatrywał się całej sytuacji.-Może to trochę szczeniackie, ale... zostaniesz moją dziewczyną?
-Hahaha no pewnie.. myślałam, że już to wiesz..- Zaśmialiśmy się.

Perspektywa Zuzy.

Chwilę później udaliśmy się całą trójką do salonu, Usiedliśmy na podłodze. Podczas naszej zabawy samochodzikami zadzwonił mój telefon. Podniosłam się i poszłam za dźwiękiem. Gdy zobaczyłam kto dzwoni na mojej twarzy pojawił się grymas.
-Słucham
-Dzień dobry. Dzwonię, żeby Ci powiedzieć, że razem z Jarosławem wróciliśmy do swojego mieszkania. Nie będę już wojować z wami w sprawie Arka. Nie mam także nic przeciwko temu, żebyście wprowadzili się do mieszkania Mariusza i Ani. Jednakże oczekuje tego, iż nie będziecie mi utrudniać kontaktów z wnukiem.
-Yyy.. Bardzo się cieszę z tego powodu. Naturalnie, może się pani widywać z Arkiem kiedy tylko będzie tego chciała. Dziękuję. 
-Nie ma za co dziecko. Tylko ostrzegam jeżeli coś mu się stanie to wam tego nie daruje.! Do wiedzenia. 
Wróciłam do salonu i opowiedziałam o telefonie od Krystyny. Był nie mniej zszokowany ode mnie.
-Wychodzi na to,że rodzice Mariusza dali radę.- Odezwał się Michał.
-Chyba tak.. Trzeba im podziękować-Posłałam mu uśmiech,
-Zadzwonimy do nich później, a teraz może się zbierzemy i wrócimy do naszego wspólnego domu?-Zapytał niepewnie.
-Jasne. W sumie jesteśmy spakowani więc tylko ubiorę Arka i możemy jechać. W między czasie możesz pozanosić wszystko do samochodu będzie szybciej.- Jak powiedziałam tak zrobiliśmy.
Podczas drogi w samochodzie śpiewaliśmy wszytko razem z radiem. Co z tego, że strasznie fałszowaliśmy. Ważne, że śmiechy było dużo.
-Michu, starczy już, bo mi brzuch pęknie-Chciałam się opanować.
-Oo.. to mój ulubiony utwór! Śpiewaj!
-Hahahahah!- Wybuchnęłam ponownym śmiechem-Dobra ogar!
Byliśmy już pod domem. Wzięłam Arka na ręce i poszliśmy w stronę domu. Niestety nie miałam klucza więc musieliśmy czekać na szanownego mojego chłopaka!Jak to dziwnie brzmi.. Mój chłopak. Podoba mi się!
Przyszedł po chwili z moją torbą w ręce a swoją miał zarzuconą na plecy.
-Czego stoicie i nie wchodzicie?
-A jak myślisz piosenkarzu!-Zaśmiałam się z niego.
Otworzył drzwi i szybko weszliśmy. Posadziłam Arka w pokoju dziennym na dywanie dając mu jakieś zabawki ale wątpię, żeby długo usiedział. Zrobił się z niego ostatnio straszny podróżnik na czworaka.
-Robimy jakiś obiad czy zamawiamy pizze?-Zawołałam do Michała.
-Ja to bym zjadł..-Krzyknął mi ale słyszałam, że się zbliża- hm.. może lasagne?-Powiedział już będąc obok mnie.
-No w sumie.. też mam ochotę. No ale będziesz musiał iść do sklepu, bo raczej nie mamy składników.- Dałam mu buziaka w policzek i udałam się do kuchni sprawdzić co potrzeba.
Na szybko napisałam kartkę i wróciłam do pokoju. Zauważyłam Michała i Arka turlających piłkę do siatkówki. W zasadzie to Michał ją turlał bo młody tylko lekko odpychał przy czym miał dużo radości.
-Winiarski głodna jestem! Zmykaj do sklepu!
-No już idę-Odpowiedział zrezygnowany-Widzisz młody.. kobieta siła wyższa-powiedział młodemu po czym podszedł do mnie.-Dostanę jakąś zachętę?-Zapytał z nadzieją.
-Hm.. jak nie pójdziesz to nie będziesz jadł.!-Dźgnęłam do w żebro.
-Eyy.. liczyłem na coś słodkiego, namiętnego..np. twoje usta.-Mówiąc to zbliżał się do mojej twarzy.
-Dziecko patrzy.-Zatrzymałam jego popędy.
-Dobrze niech się uczy od małego.-Wpił się w moje usta. Miałam wrażenie jak by czas się zatrzymał. Uwielbiałam gdy to robił. Nasza wojnę języków przerwało ciągnięcie za nogawkę. Spojrzałam w dół i zobaczyłam młodego który stał chwilę na dwóch nogach trzymając się cały czas moich spodni. Nie trwało to długo. Szybko upadł na pupę i poraczkował z powrotem w stronę zabawek.
-Widziałeś?-Spytałam z niedowierzaniem w głosie.-Michał on stanął na własnych nogach!-rzuciłam mu się w ramiona, namiętnie całując.
-Widziałem-Posłał mi ten swój piękny uśmiech- Spadam na te zakupy, za 15min. będę-Pocałował mnie jeszcze w usta na odchodne po czym wyszedł z mieszkania.

7 komentarzy:

  1. No jednak się udało i nie muszą walczyć z rodzicami Ani. Mam nadzieję, że nic złego już nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku, Arek taki słodki! *-* I stanął na własnych nogach! Taki mały brzdąc! <3
    Aww *-*
    Wreszcie rodzice Ani zrozumieli swój błą. Mam nadzieję, że to koniec problemów z rodzicami nieżyjących :/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny! *o*
    Dobrze, że już są tak oficjalnie parą. Kocham ich po prostu.
    Arek taki słodki. Wspaniale, że tworzą szczęśliwą rodzinę.
    Wszystko zaczyna się powoli układać. Nawet mama Ani zakopała topór wojenny.
    Pozdrawiam, buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. "- Dziecko patrzy.
    - Dobrze niech się uczy od małego." Czy tylko mi w tym momencie na twarzy wykwitł szeroki uśmiech?

    p.s. Zapraszam do siebie na nowy rozdział http://historia-pisana-szeptem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że matka Ani się ogarnęła i nie muszą walczyć o Arka :D
    Aruś to taki słodziak *-*
    Rozdział świetny ♥
    Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*

    http://ironiaa-losu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak z Arka wyrośnie mała kopia Winiara, to się wcale nie zdziwię!
    Cieszę się, że Krystyna już odpuściła tę bezsensowną wojnę. Nie powinna się wtrącać, skoro taka była wola Wlazłych.
    A Michu i Zuza są słodcy! Taka troszkę szczeniacka miłość, ale przecież nie sa staruszkami! Podoba mi się to, jak łączą przyjemności i chęć zabawy z odpowiedzialnością. Arek trafił w dobre ręce. ;)
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 2 rozdział ;)
    http://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/ Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń