Przez cały następny tydzień była ciągła monotonia. Michał trenował, ja się opiekowałam Arkiem i tak cały czas. W piątek odwiedziła nas Krystyna ze swoim mężem i o dziwo była bardzo miła. Nie czepiała się niczego. Nawet zaproponowała, że zostaną z wnukiem więc jeden dzień miałam tylko dla siebie. Skorzystałam na tym i udałam się na zakupy i spotkałam się z dawną kumpelą. Na dworze było coraz cieplej robiła się prawdziwa polska wiosna.
Sobota dzień lenistwa. Uwielbiam takie dni. Michał nie miał dzisiaj treningu wiec zapowiada się cały dzień w domu chyba, że uda się go gdzieś wyciągnąć. Wstałam z łóżka o 9. Miśka nie było już w pokoju co trochę mnie zdziwiło. Po wykonaniu porannej toalety ubrałam się i udałam się do pokoju Arka. Stanęłam w progu i obserwowałam jak dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu bawi się ciuchcią.
-Hej, szkraby.-przywitałam się całując młodego w czoło a starszego w policzek.
-No hej kochanie pragnę cię poinformować, że na stole w kuchni masz śniadanie. Jak zjesz to wyjeżdżamy z domu na cały dzień-Powiedział Michu z wielkim uśmiechem na twarzy.
-A mogę wiedzieć gdzie jedziemy?
-Niespodzianka.
Westchnęłam i poszłam w kierunku jadalni. Zobaczyłam kanapki na których były porobione różne minki. Zaśmiałam się na ten uroczy widok, aż szkoda je było jeść. Zrobiłam do tego herbatę i zabrałam się za konsumowanie śniadania. Po najedzeniu się do syta wyszłam do sypialni się przebrać w letnią sukienkę, bo na dworze było 20 stopni a to dopiero ranek był. Potuszowałam rzęsy i wyszłam do moich mężczyzn powiadomić ich, że jestem gotowa. Michał jak i Arek też byli już ubrani. Wyglądali niemal identycznie.
Zielone spodenki i biała koszulka. Zaśmiałam się na ten widok. Wychodząc z domu zgarnęłam po drodze do torebki aparat, wodę i ubrania na zmianę dla Arka jakby się pobrudził czy coś. W samochodzie było wesoło, śpiewaliśmy piosenki a Arek siedział z tyłu i się śmiał ględząc sobie w swoim języku. Kiedy tylko pytałam Winiarskiego gdzie jedziemy udawał, że nie słyszy. Wkurzyłam się, że mnie ignoruje i wpadłam na pomysł. Wzięłam do ręki telefon i wysłałam sms na jego telefon. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk jego telefonu. Kiedy odczytał wiadomość i nadawce wybuchną śmiechem co po chwili mnie też się udzieliło.
-Kochanie.. I tak wiesz, że Ci nie powiem więc nie trać sobie kasy z konta-Westchną z uśmiechem na twarzy.
-Wkurzasz mnie ale niech Ci będzie.-Powiedziałam poważnie- Daleko jeszcze?
-Nie.. w sumie to już jesteśmy.
Rozejrzałam się wokół ale był to parking więc niewiele widziałam. Misiek wziął Arka a mnie złapał za rękę i udaliśmy się przed siebie. Po chwili zobaczyłam bramę z napisem ZOO. Spojrzałam rozbawiona na mojego towarzysza.
-Jesteś cudowny-Pocałowałam go w policzek.
Kupiliśmy bilety, Arek ze względu na młody wiek miał za darmo. Zaczęliśmy zwiedzanie zoo. Jeszcze nigdy się tak nie uśmiałam. Robiłam dużo zdjęć Arkowi i Michałowi który zawsze miał głupią minę. Ludzie patrzyli na nas momentami dziwnie ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Po pewnym czasie to Michał przeją aparat a ja Arka. Młody był coraz cięższy ale dawałam sobie radę. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy. Opuściliśmy teren Zoo kierowaliśmy się w stronę samochodu. Po drodze kupiliśmy sobie po lodzie. Oczywiście ja jadłam z Arkiem mojego na spółę co mi wcale nie przeszkadzało.
-Głodna jestem Michał.- Popatrzałam na niego słodkim wzrokiem
-W końcu pora obiadowa już minęła więc się nie dziwie. Ale się nie martw za chwilę coś zjemy.- Wsadził młodego do samochodu a sam staną przede mną przypierając mnie do samochodu.
-Swoją drogą nie dostałem dziś porządnego buziaka od Ciebie-Udał zamyśloną minę.
-Hm.. no nie wiem, nie wiem czy sobie zasłużyłeś- Przekomarzałam się z nim
-Ja sobie nie zasłużyłem powiadasz?-Był coraz bliżej mnie.-O trzeba Cię umyć bo masz loda na ustach-Zaśmiałam się a on nie czekając dłużej wpił się w moje usta. Uwielbiam, gdy to robił.
-Starczy tego panie Winiarski-Dźgnęłam go w żebra- Jak sobie zasłużysz to wieczorem nadrobimy-Posłałam mu persie oczko. Chwilę później ruszyliśmy w drogę powrotną, kiedy myślałam,ze pojedziemy na obiad on zatrzymał się na jakiejś łące niedaleko drogi głównej. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się wokoło.
Spojrzałam na Arka ale spał sobie w foteliku więc go nie budziłam. Natomiast Michał wyciągnął z bagażnika koszyk piknikowy i koc. Nie odeszliśmy daleko, żeby słyszeć Arka gdy będzie płakał.
Rozłożyliśmy koc więc od razu na niego padłam. Kątem oka widziałam jak Michał wyciąga z koszyka jakieś kanapki więc z pozycji leżącej usiadłam. Chwyciłam kromkę chleba i szybko ją pochłonęłam. Tak samo zrobiłam z dwoma następnymi.
-Mmm ale byłam głodna.-Westchnęłam
-Właśnie widzę.- Zaśmiał się.
-Sugerujesz coś?-Spojrzałam na niego spod byka
-A skąd że znowu- Odpowiedział roześmiany.
-Mam nadzieje-Pogroziłam mu palcem.
Siedzieliśmy tak patrząc się na siebie. Misiek w pewnym momencie wyjął z koszyka truskawki. Na mojej twarzy pojawił się giga uśmiech, ponieważ je uwielbiam Wziął jedną z miski i zbliżał do moich ust.Kiedy już miałam ją ugryźć skubany cofnął rękę i sam zjadł.
-Ej.. to nie fair!-Zbulwersowałam się na co on się tylko zaśmiał.
Chwycił następną i tym razem złapałam jego rękę, żeby nie powtórzył wcześniejszego czynu. W taki sposób karmiliśmy się nawzajem. Najedzona położyłam się na słońcu a Michu obok mnie.
-Kocham Cie misia!-powiedział w pewnym momencie
-I zawsze będziesz?-Ciągnęłam dalej.
-Zawsze!-Odpowiedział pewnie.
-I tylko mnie?-Uśmiechnęłam się
-Nie.-Zasmuciłam się
-A kogo jeszcze?!-Omal nie krzyknęłam
-Nasze dzieci i Arka- Odwrócił się w moją stronę.
-Nasze dzieci? Czy ty coś sugerujesz?
-No wiesz jak już zostaniesz moją żoną to chciałbym mieć jeszcze z dwóch małych Winiarskich.Moja mama była by zachwycona.
-A jak myślisz co na to twoja przyszła żona?
-A ona nie ma tu nic do gadania.-Machnął lekceważąco ręką.-Przecież mi nie da się oprzeć.
Wspaniały!
OdpowiedzUsuńpadłam xDD świetnie
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział ♥♥♥ Zakochani są wspaniali :P
OdpowiedzUsuńWidać, że Michał traktuje Zuzkę poważnie, a może zdradził swój plan - oświadczyny... Kto wie?
Zapraszam o mnie :
http://ironiaa-losu.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
Aaa! Zdecydowanie jeden z moich ulubionych rozdziałów <3
OdpowiedzUsuńMówiłam ci już, że ich po prostu uwielbiam? Są słodcy, kochani i po prostu szczęśliwi, co najważniejsze. Nie darowałbym ci, gdybyś teraz ich rozdzieliła.
Pozdrawiam, buziaki! ;**
Miło spędzili dzień. Nawet dziadkowie nie robią już problemów. Widać iż Michał poważnie traktuje Zuzę. Rodzinie spędzony dzień.
OdpowiedzUsuńCudowny! :)
OdpowiedzUsuńznalazłam dzisiaj tego bloga i strasznie mi się podoba historia Zuzy i Michała :) ciekawe co będzie za akcja w następnym rozdziale ;p czekam :)
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że zaczyna się im wszystko układać! Cieszę się z ich szczęścia i mam nadzieję, że będzie trwać jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńCałuję i pozdrawiam! ;**
PS Zapraszam też do siebie na nowy [serca-jak-herbatniki.blogspot.com] ;)