Perspektywa Zuzy.
-Michał musimy postanowić coś w spawie pogrzebu.-powiedziałam, gdy siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakiś denny film w telewizorze.-Trzeba porozmawiać z księdzem. Wiesz w ogóle gdzie oni chcieli być pochowani? Tu w Bełchatowie czy rodzinnym mieście?
-Nic mi o tym nie wiadomo.-odparł oschle.
-To zdzwoń do prawnika! On powinien to wiedzieć.
-Mmmm
-Michał do jasnej cholery to jest poważna sprawa! A ty sobie tak po prostu siedzisz i masz wszystko w dupie!.
-Hej spokojnie. Przecież nie będę dzwonił do niego o 20 wieczorem.
-Przepraszam. Idziesz jutro na trening?
-Tak, o 10 i 16.
-Okej.-odpowiedziałam i dalej bezsensu wpatrywałam się w telewizor.
-Zuza do jasnej cholery to jest poważna sprawa!-przedrzeźniał mnie Michał.
-Ha ha ha bardzo śmieszne.
-W końcu się uśmiechnęłaś.-rzucił-Bardzo mi tego brakowało.
-Przecież się uśmiecham.-zaprotestowałam
-Ale nie tak jak zawsze. Uwielbiam twój śmiech.-dodał po chwili i znacznie się do mnie przysunął.
-Michał. Proszę.
-Przecież nic nie robię.-odpowiedział swoim zwyczajem czyli po prostu na luzie.
-Dobrze wiesz o co mi chodzi.
-Niiieee.-zgrywał niewiniątko.
-Idę do Arka.-powiedziałam i już mnie nie było. Weszłam do pokoju malucha i zobaczyłam, że leży spokojnie w łóżeczku.
-A ty czemu nie śpisz, Maluchu?-przysunęłam sobie bujane krzesło, które stało niedaleko i usiadłam na nim. Wzięłam do ręki pluszaka i zaczęłam nią rozśmieszać Arka. W pewnym momencie doszło do naszych uszu głośne:"cholera". Ciekawe co tam Michał znowu wymyślił.
-Chodź maluchu zobaczymy co ten wujek wykombinował.-powiedziałam i wzięłam go na ręce. Zeszliśmy na dół i zajrzeliśmy do kuchni. Bo gdzie indziej Michał mógłby sobie coś zrobić?
Perspektywa Michała.
Po wyjściu Zuzy do Arka postanowiłem zrobić jakąś przekąskę na wieczór. Najlepszym wyborem były muffinki, które Zuza uwielbia, a Ania często przygotowywała. Dlatego miałem pewność, że potrzebne składniki i przepis znajdę gdzieś w szafkach. Zrobiłem ciasto i złożyłem je do piekarnika, ustawiając odpowiednią temperaturę i czas. Do tego momentu przebiegało wszystko sprawianie. Aż nadszedł czas wyciągania ich z piekarnika. Zapomniałem ubrać rękawic i chwyciłem gorącą blachę. Reszty chyba możecie się domyślać. Jedno wielkie, głośne: "cholera" i cała pierwsza partia spadła na podłogę. Gdy zacząłem je zbierać do kuchni weszła Zuza i zaczęła się ze mnie śmiać.
-Takie to jest śmiesznie? Ja tu się dla ciebie staram, a ty się śmiejesz! Foch!
-Widzisz Aruś wuja się na nas obraził.-powiedziała do małego.-Nic tu po nas, jak nie chce naszej pomocy.-rzekła jeszcze i już chciała wychodzić, gdy ją zatrzymałem.
-No Zuzka...
-Hym?-odpowiedziała mało zainteresowana.
-No zostańcie tu.
-I co my będziemy mieć w zamian?-wciąż nie odwracała się w moją stronę.
-Pyszne muffinki w moim wykonaniu.
-Co ty na to Arek.-zwróciła się do chłopca, który żywiołowo zaczął machać rączkami.-Też tak myślę. Musimy pomóc temu wujowi fajtłapie.
-Wypraszam to sobie.-żachnąłem się.
-Chcesz naszej pomocy czy nie?
-Chce.
-No to do roboty.-zagoniła mnie. Tak więc pozbierałem te muffinki, które mi spadły, A Zuza wzięła włożyła drugą turę babeczek na blachę i czekała, aż włożę je do piekarnika. Gdy już to zrobiłem postanowiłem posprzątać ten bałagan,który zrobiłem i pozmywałem. Zuza w tym czasie udała się z Arkiem do pokoju. Postanowiłem zrobić nam kakao. Kurde tylko czy Arek też już może pić? Chcąc nie chcąc zapytałem o to Zuzy.
-Myślę, że chyba jeszcze nie. Zrób mu po prostu mleko.
-Okej.- powiedziałem i zabrałem się za przygotowanie napoju. Arkowi zrobiłem mleko do butelki, a nam wspomniane kakao do kubków. Zaniosłem im do pokoju, gdzie zauważyłem, że Zuza rozłożyła łóżko na którym sobie leżeli.
-A wam nie za dobrze?-zapytałem.
-Jeszcze czegoś do jedzenia brakuje.-mrugnęła do mnie okiem, a ja tylko się zaśmiałem. Wróciłem do kuchni. W tym samym momencie piekarnik zaczął pikać informując tym samym, że muffinki są gotowe. Wyciągnąłem je więc i położyłem na talerz. Wziąłem jeszcze swój kubek i ruszyłem do pokoju. Usiadłem się wygodnie koło Zuzy i Arka.
-Michaś...-oho coś chce-A wyłączyłeś piekarnik?
-A jak myślisz?
-Mam nadzieję, że tak.
-No to dobrze myślisz.
-No i co Arek? Ten wuja to chyba nie całkiem stracony, co? Da się go chyba jakoś wychować.-znowu zaczęła przemawiać do Arka.
-Ja nie całkiem stracony? Ja?-zapytałem i odłożyłem w tym czasie nasze kubki na stolik. Tak, mam szatański pomysł. Przesunąłem się bliżej niej i nagle zacząłem ją łaskotać. Myślałem, że ogłuchnę tak zaczęła piszczeć. Żeby ją jakoś uciszyć pocałowałem ją. Brakowało mi dotyku, smaku i czucia jej warg. Nie mam pojęcia jak dawniej mogłem bez tego żyć.
-Michał-szepnęła cicho-Arek..
-Spokojnie tu sobie leży.-powiedziałem i pokazałem jej, przesuwając się lekko.-Nie martw się.-rzekłem i znów ją pocałowałem.
-Panie Michale czy my się na coś nie umawialiśmy?-zapytała z błyskiem w oku.
-Nie przypominam sobie.-odpowiedziałem szczerząc się niemiłosiernie.
Zuza zaczęła zbliżać swoją twarz do mojej. Zadowolony pomyślałem że chce mnie pocałować, ale się przeliczyłem.
-Arek zasnął, zanieś go proszę do pokoju.-Szepnęła mi na ucho.
Wziąłem Arka delikatnie na ręce i tak jak powiedziała tak zrobiłem. Położyłem go w łóżeczku. Popatrzyłem na niego przez chwilę a przez moją głowę przeleciała myśl ,, Kocham go jak syna,,. Wyszedłem z pokoju po cichu.Skierowałem się do salonu gdzie na sofie nadal siedziała blondynka. Kiedy usiadłem obok niej siedzieliśmy w ciszy co chwilę na siebie spoglądając. W końcu nie wytrzymałem, chwyciłem ją w swoje ramiona i pocałowałem. Z początku delikatnie lecz kiedy nie było sprzeciwu zagłębiłem się w jej usta. Było mi nie wygodnie trochę więc chwyciłem ją za biodra i usadowiłem na swoich kolanach. Zuza oderwała się na chwile ode mnie żeby zaczerpnąć powietrza. Patrzała mi w oczy było w nich widać wahanie. Zacząłem ją całować w szyję na co odchyliła głowę ułatwiając mi to. Położyłem ją delikatnie na łóżku wciąż całując. Moja ręka powędrowała pod jej bluzkę podwijając ją.
-Ekhem- usłyszeliśmy i oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni. Spojrzeliśmy kto nam przeszkodził w tej cudownej chwili. Ale to kogo zobaczyliśmy postawiło nas na równe nogi.
-Yyyy.. Dzień Dobry-Wydusiłem z siebie
-Gdzie jest Arek?!- Krzyknęła pani Krystyna,mama Ani.
-Spokojnie śpi u góry.-odpowiedziałem jej. Kątem oka widziałem, że Zuza zaczęła nerwowo poprawiać bluzkę.
-Może i on spokojnie śpi, ale co tu się wyrabia do jasnej cholery?! Jeśli chcecie się pieprzyć to wracajcie do swojego domu! To nie jest motel.-Ta kobieta ewidentnie nie chciała dopuścić nas do głosu.
-Tak nie jest to motel.-odparła spokojnie Zuza- Ale państwa córka chciała żebyśmy zamieszkali w tym domu i wspólnie wychowali Arka.
-Kłamiesz! Moje dziecko nigdy nie powiedziało by czegoś takiego.-kobieta rozpłakała się. Coś czuje, że ta noc będzie ciężka.
-Ma pani rację. Ania nigdy nie powiedziała nam, że gdyby coś się im stało mamy zaopiekować się Arkiem. Zostawili testament. Oczywiście mogą go państwo podważyć, ale...
-Oczywiście, że go podważymy! Nie dopuścimy do tego, żeby ktoś taki wychowywał naszego wnuka.
Oho szykują się problemy.
No i jak myślicie kto będzie się opiekował Arkiem? Dziadkowie czy Michał z Zuzą.
Z okazji Nowego Roku chcemy wam życzyć wszystkiego co najlepsze. I co tylko sobie wymarzycie.
Pozdrawiamy :*
Ughh! Oni to mają szczęście!
OdpowiedzUsuńNo pewnie, ze Arek ma być z nimi!-.-
Ale i tak wyczuwam kłopoty ;/
Do nast. Lolkaa:)
Nadrobiłam rozdziały i szczerze powiem, że akcja trochę przypomina mi pewien film. Nie pamiętam tytułu, ale tam też rodzice zginęli, zostawiając dziecko chrzestnym, którzy się nienawidzili. Oczywiście potem skończyło się to związkiem. ;)
OdpowiedzUsuńFilm mi się podobał i ta historia też mi się podoba!
Rodzice Anki trochę przesadzili.. Ta dwójka opiekuje się Arkiem od czasu wypadku, więc może jakieś podziękowania? W końcu to ich wnuk.
Całuję! :*
Ja myśle, że po problemach, które na pewno się pojawią Misiek i Zuzia będą się opiekować Arkiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Problemy na pewno będą. Dziadkowie powinni być im wdzięczni, a nie od razu wyskakiwać takim zachowaniem. To oni od wypadku opiekują się Arkiem.
OdpowiedzUsuńCudo! *o*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to Michał i Zuza będą opiekować się Arkiem. W końcu tak chciało państwo Wlazłych.
Mama Ani to ma wyczucie czasu. xd
Pozdrawiam! ;*
Zapraszam na 14 rozdział mas-vale-tarde-que-nunca.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę przyjemnej lektury :)
Serdecznie zapraszam na 15 rozdział mas-vale-tarde-que-nunca.blogspot.com
UsuńPozdrawiam cieplutko i życzę miłej lektury :)
Zapraszam cię do siebie - http://milosna-kombinacja.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na: http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Życzę weny i zapraszam do mnie siatkarskiee-marzenia.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńKurcze ale się porobiło :( troche nie miłe przywitanie. Chociaż odrobina wdzięczności za opiekę nad wnukiem :/ Podoba mi się to co się dzieje między bohaterami :D czekam na następny i w tym nowym roku życzę weny i wielu siatkarskich radości :*
OdpowiedzUsuńKurczę mam nadzieję że jednak Arkiem będzie opiekował się Michał razem z Zuzka bo przecież naprawdę się do tego nadają tym bardziej że Michał kocha go jak swojego syna ... Mam nadzieje ze wszystko się uda
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie na nowy rozdział http://youaremyluckyone.blogspot.com/2015/01/iv-rozdzia.html
Pozdrawiam i życze weny
świetny rozdział. jestem ciekawa co będzie dalej. mam nadzieję,że Arek zostanie u Zuzy . Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhej :) chciałabym cię serdecznie zaprosić do mnie ,mam nadzieję,że wpadniesz :)http://czas-obietnice-milosc-pasja-siatkowka.blog.pl/
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na 39 http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń