niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 1

Perspektywa Michała


Mimo zwycięstwa 3:0 i zgarnięciu MVP meczu mój humor jakoś nie był zbyt dobry. Chłopacy po meczu próbowali wyciągnąć mnie do klubu, lecz odmówiłem.Wróciłem do domu i położyłem się zmęczony po meczu. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie dzwoniący telefon.

-Halo?-zapytałem zaspanym jeszcze głosem.
-Dobry wieczór. Komenda miejska policji. Pan Michał Winiarski?
-Tak, słucham. Coś się stało?
-Przykro mi, ale państwo Wlazły mieli wypadek. Niestety śmiertelny.-sparaliżowało mnie to co usłyszałem. Ale jak to Anka i Mariusz nie żyją?!
-Jak to się stało?-mimo, że ta informacja była tragiczna to musiałem to wiedzieć.
-Jakiś kierowca wymusił pierwszeństwo. Obydwoje zginęli na miejscu.
-A Arek? Ich syn.
-Na szczęście go tam nie było.-odetchnąłem z ulgą-Został z chrzestną niejaką Zuzanną Nowak. -Dziękuje panu bardzo za informację.
-A Panie Michale jeszcze jedno-usłyszałem gdy chciałem zakończyć połączenie-Proszę się zgłosić wraz z Panią Zuzanną na komisariat.
-Dobrze, a mogę wiedzieć w jakim celu?-nie bardzo rozumiałem.
-Dowiedzą się państwo na miejscu.
-Dobrze stawimy się,dobranoc

Niewiele myśląc ubrałem się i postanowiłem pojechać do Zuzy, zobaczyć co z Arkiem. W końcu jestem jego chrzestnym.
Po ok. 25min. jestem na miejscu.Dzwonię do drzwi i czekam aż ktoś mi otworzy.
-Michał?-Pyta z łzami w oczach, a ja po prostu ją mocno do siebie przytulam nie myśląc o tym jak bardzo działa mi na nerwy. To w tym momencie jest nie ważne.
-Dlaczego oni?!-Zanosi się płaczem-Wytłumacz mi!- Uderza pięściami w moją klatkę piersiową.
-Ćsii..-Brakuje mi słów, a z oczu płyną łzy.
Niewiele myśląc zamykam drzwi, biorę na ręce dziewczynę i zanoszę do sypialni. Kładę powoli na łóżku. Gdy chcę wyjść łapie mnie za rękę:
-Michał,proszę zostań nie chcę być teraz sama- mówi szeptem.
-Spokojnie, zostanę z Tobą-Mówiąc to kładę się koło niej, a ona od razu wtula się w moje ramiona. Obejmuję ją mocniej i składam niewinny pocałunek na czole-Spróbuj zasnąć-szepcze jej do ucha.
-Dziękuje że przyjechałeś-Podnosi się i daje całusa w policzek.Co nie ukrywam spodobało mi się.
Gdy tak leżałem z nią w moich ramionach zastanawiałem się dlaczego my się tak bardzo nie lubimy?. Dlaczego przy każdym naszym spotkaniu się kłócimy?Dlaczego nie może być tak jak teraz? Mam milion pytań na które nie znam odpowiedzi. Moje myśli przerywa pytanie które zadaje mi niewiasta o pięknych zielonych ochach:
-Wiesz co tam się tak właściwie stało?-pyta smutna, ale nie płacze widocznie się uspokoiła-Gdy zadzwonił policjant nie wiele mi powiedział albo po prostu nie byłam w stanie tego słuchać.
-Jakiś palant wymusił pierwszeństwo..-urywam kiedy słyszę płacz Arka. Czuje jak Zuzanna się podnosi ale szybko reaguje-Zostań ja pójdę.
-Dziękuje-odpowiada i mnie puszcza.
Gdy wszedłem do pokoju młodego poczułem dziwne uczucie. Tak jakbym to ja miał się nim teraz zaopiekować.Jakbym to ja miał przejąć rolę ojca dla tego malucha.Szybko biorę Arka na ręce i kołyszę próbując uspokoić. Udało się gdy do buzi dałem mu smoczek. Usną więc położyłem go z powrotem do łóżeczka. Podszedłem do okna i wybrałem numer do Ignaczaka:
-Halooo-odbiera zaspanym głosem, no tak jest przecież 3 nad ranem czego ja się spodziewałem.
-Cześ Krzysiu słuchaj mam przykre wiadomości..-przerywam czekając na jego reakcje.
-Winiar kurwa mów co się dzieje a nie owijaj w bawełnę.-chyba się wkurzył trochę.
-Ania i Mariusz mieli wypadek-wyrzucam z siebie.
-Co? Gdzie? Co się stało? Co z nimi? Winar mów do jasnej cholery!!- Zadaje tysiąc pytań, a ja ciężko wzdycham
-Igła..oni..nie żyją-mówię szeptem-miał bym prośbę obdzwoń po znajomych i zadzwoń do ich rodziców, bo z tego co wiem to masz ich numer.
-Ja pierdole-pierwsze co słyszę a w tle słychać jak Iwona pyta co się dzieje. Gdy Ignaczak mówi co się stało słyszę jak zaczyna płakać.- Jasne za chwile będę do wszystkich dzwonić.A co z Arkiem?
-Dziękuje. Arek na szczęście był u Zuzki-Odpowiadam z wielką ulgą.
-Michał a może ty też powinieneś być teraz z nią... no wiesz..-zaczyna się jąkać
-Wiem Krzysiu. Jestem z nią, jestem przy niej i młodym.-uśmiecham się leniwie.-Ja muszę kończyć, bo Arek płacze. Zrób to o co Cię poprosiłem.Proszę.-Wciskam czerwoną słuchawkę. Biorę malucha ponownie na ręce i niosę do sypialni, w której jest Zuza. Na nasz widok uśmiecha się. Kładę małego koło niej sam też układam się tak że Aruś jest pomiędzy nami.
-Dobranoc nerwusku- podnoszę się i całuję ją w czoło
-Dobranoc nieznośny człowieku-uśmiecha się nie znacznie i usypia.

Rano budzi mnie uczucie uderzania w policzek, gdy otwieram oczy widzę młodego z uśmiechem na twarzy, a za nim ciocię, która jeszcze śpi.
Biorę małą kopię Wlazłych na ręce i wychodzę do kuchni przygotować śniadanie. Sadzam Arka na krzesełku tym dla dzieci, a sam idę w głąb kuchni. Z szafki wyciągam coś dla dzieci w słoiczku i podgrzewam lekko w wodzie. Następnie siadam obok młodego chcąc go nakarmić. Niestety słabo mi to idzie.
-Antoś no jedz ładnie, a nie pluj-mówię zrezygnowany- Noo za wujka-i znów papka ląduje na śliniaczku. Słyszę śmiech dochodzący zza pleców. Gdy się odwracam widzę Zuzę już kompletnie ubraną
-Och Michał tego się takiemu dziecku na śniadanie nie daje. Trzeba mu mleko zrobić-wzdycha z lekka złością.
-Oj no nie wiedziałem, nie znam się na tym! Nie chciałem Cię budzić wiec chciałem mu dać cokolwiek-Wzdycham zrezygnowany
-Trzeba mnie było budzić. Widać że nie masz wprawy-Warczy na mnie. I cały urok z nocy znika. Wracają dawne czasy czyli kłótnie.
-Tak? To proszę bardzo! zajmij ty się nim a ja idę się umyć. O 12 mamy być na komisariacie a o 11 wyjeżdżamy z domu i wieziemy Arka do Igły.-Mówię i kieruję się do wyjścia z kuchni.
-Obrażona księżniczka-słyszę jak prycha pod nosem.
Gdy jestem już w pokoju wybieram ponownie numer Krzyska:
-Słucham-słyszę głos w słuchawce
-No cześć to znów ja.. przepraszam że tak wcześnie. Słuchaj z Zuzką mamy się stawić na komisariacie o 12 możemy wam Arka podrzucić tak o 11.20 na jakieś 2h? Proszę nie chce go włóczyć po komisariatach.-Pytam z nadzieją.
-Spoko nic się nie stało. Jasne że możesz. Głupie pytanie! Czekamy na was.
-A Igła, jeszcze jedno-pytam zanim się rozłącza- Dzwoniłeś do wszystkich?-pytam z trudem
-Obiecałem przecież. Reakcji nie muszę Ci mówić, każdy w to nie mógł uwierzyć. Niektórzy to się nawet popłakali. Od trenerów dostałem niezłą burdę, że ich budzę. Gdy powiedziałem im o co chodzi to powiedzieli że kiepski żart i biegam 30 więcej na treningu. Ale po chwili zrozumieli że mówię poważnie. Każdy oferuje swoją pomoc i przesyła kondolencje. -Mówi z wielkim trudem
-No a rodzice?-Tego się najbardziej obawiałem
-Źlee bardzo źle. Raczej na pewno przyjadą do Arka. Tego możecie być pewni.
-Ja kończę. O 11.20 będziemy u was-mówię łamiącym głosem, a gdy kończę połączenie po moich policzkach płyną zły. Siadam bezwładnie na łóżku i chowam twarz w dłoniach. Po chwili czuję jak ktoś się przytula do moich pleców. Od razu wiem kto to. Szepcze w moje plecy:
-Przepraszam
-Za co?
-Za to w kuchni. Nie powinnam była.
-Spoko, przyzwyczaiłem się-próbuję się uśmiechnąć, ale mi to nie wychodzi.-Zbierajmy się za 15min wychodzimy.
I w taki sposób ja idę do łazienki, a ona do Arka go ubrać. Po chwili siedzimy w samochodzie w drodze do Igły.
Gdy oddajemy Arka w bezpieczne ręce udajemy się na komisariat. Wchodząc do gabinetu funkcjonariusza zastajemy tam także jakąś inną osobę.
-Dzień dobry-mówimy wchodząc do środka
-Dzień dobry. Jestem, a raczej byłem prawnikiem państwa Wlazłch nazywam się Andrzej Budzyński. Nie będę ukrywać sprawa jest poważna.. nawet bardzo.- mówiąc to patrzy na nas bardzo uważnie a my nie wiemy o co może chodzić.. Siedzimy przerażeni i oczekujemy co powie dalej.
Ale to co słyszymy po chwili kompletnie zbija nas z nóg.

Nie smućcie się!

12 komentarzy:

  1. No nie wierze, że w takich chwilach Zuza i Michał potrafią być dla siebie mili. Jestem ciekawa co powiedział im prawnik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może dzięki Arkowi Zuza i Misiek przestaną być dla siebie taki okropni?
    Ciekawe co powiedział prawnik? Czekam na,następny :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Nadrabiam dopiero teraz, bo nie miałam czasu D:
    Matko, dzieje się, dzieje... ale to dobrze, ciekawe co powiedział im ten koleś, nie może to być nic strasznego.
    Mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży i zaczną być dla siebie choć trochę milsi, poza tym jest Arek, dla niego muszą się starać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak szczerze to spodziewałam się że bardziej to ich oboje zszokuję a w szczególności Michała a tu jakoś tak średnio ale może i to dobrze bo przecież muszą zachować zimną głowę dla Arka!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Zapraszam na rozdział 3 u Any :) Przepraszam za spam ale nie wiedziałam gdzie mogę Cię poinformować.

      Usuń
  5. Super ten rozdział :) mimo że taka tragedia to pięknie to opisałaś..az płakać mi sie chce :'( dodaj szybko nexta bo już nie moge sie doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się podoba. :D
    Tylko smutno robi się człowiekowi na sercu z myślą, że uśmierciłyście Wlazłych i osierociłyście dziecko! :c
    Ale sposób w jaki zbliżyłyście Michała do Zuzki - mega! Nigdy bym na taki pomysł nie wpadła. Oryginalny :3
    Weny dziewczyny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie sens bloga bardzo mi się podoba , w ogole dobór bohaterów jest świetny <3
    A co do rozdizału jakos tak smutno , chociaż czuję , że Michał z czasem będzie ubiegal się o prawa do Arka , mam taka nadzieje
    Życze dalszej weny :*
    W wolnej chwili zapraszam do siebie na youaremyluckyone.blogspot.com również historia zwiazana z siatkówką

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Powiem szczerze, że nie wiem, jak można drzeć koty z Winiarem, przecież to złoty człowiek. Aczkolwiek miło będzie poczytać o nim nieco inaczej :) Jako wredny typek, który działa na nerwy... coś dla mnie nowego.
    I powiem, że moje serce stanęło, gdy przeczytałam, że państwo Wlazły nie żyją. Nie będę ukrywać, że zawsze miałam jakieś drygi do Mariusza! Zaczęło się mocno!
    No i jestem ciekawa co stanie się teraz z Arkiem. Czy Michał i Zuzia się nim zaopiekują?
    Czekam z niecierpliwością.
    Buźka!
    E.Lizz
    We will be the champions

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, aczkolwiek smutny,ale i tak wszystko pięknie opisałyście.
    Nie spodziewałam się,że jesteście wstanie naprawdę uśmiercić Wlazłych. A tu takie BUM! Jest chociaż jeden mały plus. Winiar i Zuzka się do siebie zbliżają. Może dzięki temu uda się im jakoś dogadać. Ciekawe,co z Arkiem będzie/
    Pozdrawiam i do następnego ;*

    Serdecznie zapraszam na opowiadanie z Michałem Winiarskim w roli głównej.
    Niedługo pojawi się prolog ;)
    http://uwielbiaj-mnie-mimo-wszystko.blogspot.com/p/bohaterowie_20.html

    OdpowiedzUsuń