sobota, 6 grudnia 2014

Prolog

25 października wstaję o 8.00 odbębniam codzienny rytuał czyli toaleta poranna, śniadanie itp. Dzisiaj wybieram się na mecz Skry Bełchatów dlatego wybrałam się najpierw do galerii kupić sobie jakieś spodnie, bo ostatnio stwierdziłam, że nie mam w czym chodzić. Gdy chodziłam po sklepach spotkałam swoją przyjaciółkę Anię Wlazły, która była ze swoim synkiem Arkiem swoją drogą to najcudowniejsze dziecko na świecie!.
-Hej Ania- przytuliłam ją na powitanie.
-O Hej Zuzia, a co ty tu robisz?
-Wpadłam kupić sobie jakieś spodnie na dzisiejszy mecz, ale nie mogę znaleźć nic co by mnie zainteresowało. Może chcecie mi potowarzyszyć?
-Wiesz bardzo chętnie-odparła z uśmiechem-ale pod warunkiem że pomożesz mi kupić coś dla tego smyka- zaśmiała się pokazując głową na Akra, który leżał sobie w wózku.
-Oczywiście! Aleeee.. to ja kupię mojemu chrześniakowi coś a ty mi tylko pomożesz wybrać! W takiej wesołej atmosferze ruszyliśmy na dalszy podbój sklepów co chwilę wybuchając śmiechem.Kupiłam sobie czarne rurki, a młodemu bardzo ładne body i buciki. Gdy nogi nas już bolały udałyśmy się do jakiejś restauracji na kawę.
-Zuza a co powiesz na to żebyś się zaopiekowała dzisiaj wieczorem Arkiem? Chciałabym z Mariuszem jechać gdzieś za miasto po meczu pobyć trochę razem.
-No jasne że się zaopiekuje!-ucieszyłam się niesamowicie- Po meczu zabieram go do siebie!
-Dziękuje, dziękuje,dziękuje! Jesteś cudowna!-ucałowała mnie w policzek, a ja się tylko zaśmiałam.

 Po zakupach wróciłam do domu trochę zmęczona, ale radosna. Spojrzałam na zegarek i doznałam szoku! Była 16.00 a na 17.30 jest mecz! Wpadłam do łazienki jak poparzona wzięłam szybki prysznic, potuszowałam rzęsy i ubrałam się w nowe jeansy i koszulkę Skry, ale bez nazwiska na plecach z racji tego, że nie mam ulubionego gracza. O 17 wyszłam z domu i pobiegłam na przystanek autobusowy, na który właśnie przyjechał mój autobus. Po jakiś 15min byłam już koło hali i po sprawdzeniu biletu weszłam do środka. Stwierdziłam że zrobię niespodziankę chłopakom więc udałam się do nich do szatni w celu życzenia powodzenia. Niestety jak byłam koło drzwi ktoś otwarł je gwałtownie, a ja dostałam w czoło i padłam na ziemię.
-Uważaj jak chodzisz!!-krzyknęłam zdenerwowana.
-To ty byś mogła uważać, a nie jeszcze się wydzierasz na mnie! Nie moja wina że jesteś jak łamaga...
-WINIARSKI!
Jak ja tego człowieka nie trawie w sumie on mnie też. Od pierwszego razu gdy zobaczyłam tą mordę po prostu poczułam, że nigdy się nie polubimy. No po prostu nie i koniec.Najśmieszniejsze jest w tym wszystkim to, że nasi kochani przyjaciele próbowali nas kiedyś swatać. Aż cud, że ten człowiek nie dostał ode mnie w mordę po godzinnym spóźnieniu, gdy czekałam na niego jak debilka.
- To że jesteś marnym siatkarzyną nie znaczy że Ci wszystko wolno! I wiesz co.. jest takie magiczne słowo jak przepraszam, ale widzę że Ciebie na to nie stać. Pieprz się Winiar!-chciał już coś odpowiedzieć, ale z szatni wyszedł Wlazły i staną pomiędzy nas.
-Znów się kłócicie?!- zapytał z pretensjami- Czy wy nie możecie w końcu normalnie porozmawiać tylko od razu się kłócicie?!
- Nie moja wina że ten gbur uderzył mnie drzwiami i nawet nie przeprosił- rzuciłam wkurzona i popatrzałam z pogardą na Michała.
-Jaaa?! To ty weszłaś na te drzwi i na mnie wszystko zwalasz!-Ochoo chyba się wkurzył.
-Święty się znalazł.-prychnęłam.
-SPOKÓJ!! Ty-wskazał na mnie- idziesz na trybuny. A Ty-wskazał na Michała- Idziesz na hale się rozgrzewać. Bez dyskusji!- I w ten sposób rozeszliśmy się w swoje strony.
Mecz był zacięty ale Skra wygrała 3;0 z AZS Częstochowa. Ku mojemu niezadowoleniu MVP został Winiar. Po meczu odnalazłam rodzinkę Wlazłych i razem udaliśmy się w stronę parkingu. Mariusz uparł się że najpierw nas odwiezie z Arkiem do domu, a dopiero zabierze żonę za miasto. Nie kłóciłam się bo wiedziałam, że nie wygram. Gdy byłam już w domu poszłam do łazienki umyć młodego, a następie do sypialni położyć go spać. Niestety przed snem trochę popłakał, ale jakoś udało mi się go uśpić. Ja natomiast poszłam przed telewizor obejrzeć jakiś film. Dochodziła godzina 1 w nocy kiedy obudził mnie telefon, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Gdy odebrałam byłam przerażona tym co usłyszałam:
-Dobry Wieczór. Komenda miejska policji. Czy mam przyjemność rozmawiać z panią Zuzanną Nowak. -Tak słucham coś się stało.?- Spytałam nie bardzo wiedząc o co chodzi.
 -Przykro mi, ale państwo Wlazły mieli wypadek. Zginęli na miejscu.-łzy zaczęły mi płynąc z oczu. Byłam przerażona nie docierało to do mnie.
-Ale jak to ?! Co się stało?! To nie może być prawda!- Zadawałam tysiąc pytań nie panując nad sobą.

 No to z dniem dzisiejszym startujemy! Na razie będzie trochę nie regularnie, ale postaramy się to zmienić.
No to kto się pisze?
 Pozdrawiamy :*

8 komentarzy:

  1. :O? Jestem w szoku tego to bym się nie spodziewala.... na pewno bede! Piszcie szybko kolejny :*

    Czyżby ukochana chrzestna byla w parze z panem W którego nienawidzi?

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie ledwo się zaczyna a Ty już kogoś usmiercasz... No ale czakam na rozwój akcji bo zaczyna się naprawdę bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale.. ale tak w prologu już Szampona uśmiercasz? :C
    Czy się piszę? No jasne! :D
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Troszke mnie na samiutkim początu zniechęciło nienawidzenie Winiara bo ja go wręcz ubóstwiam *.*
    Ale na pewno zostaje. Ledwo się zaczyna, a tu już śmiertelny wypadek? ;c
    Czekam na kolejny ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesująco się zaczyna. No to może być ciekawie jak się okaże, że oni będą musieli zaopiekować się dzieckiem przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham to, już teraz! informuj na bieżącoo http://volleyball-its-my-life.blogspot.com/p/spam.html :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No to chyba ktoś sie zaopiekuje Arkiem ;( i chyba z Winiarem xd ;D no, zostaje, to czekam szybko na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń