piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 14

3 LATA PÓŹNIEJ. 

Perspektywa Zuzy.

3 lata to dużo czasu, lecz nie na tyle by zapomnieć.  Ciągle myślę o Michale. Jest to nieuniknione, bo gdy patrzę w te hipnotyzujące niebieskie oczy naszego syna przypominają mi się wszystkie momenty naszego krótkiego związku. Zastanawiam się czy dał szansę Dagmarze. Czy może tylko płaci alimenty na ich dziecko. Czy jest po prostu szczęśliwy. 

Od siatkarskiego towarzystwa odcięłam się prawie całkowicie. Jedyny kontakt mam z Iwoną Ignaczakową i Kłosem. Karol ma zakaz mówienia chłopakom gdzie się znajduje. Czasami nas odwiedza. Ma dobry kontakt z chłopcami. Ostatnio dostałam zaproszenie na jego ślub z Olą. Jestem bardzo szczęśliwa, że im się udało lecz nie wiem czy się pojawię. Boje się ewentualnego spotkania z Michałem. Natomiast Iwonka nasze rozmowy i spotkania ukrywa przed Krzyśkiem. Nie wiem jak ona to robi. Podobno, jak dowiedziałam się od Karola, Krzysiek coś podejrzewa, ale Iwona wszystkie jego podejrzenia rozwiewa. Jestem jej za to wdzięczna, bo kazania Krzyśka mogłabym nie przeżyć. 

Morze we wczesnej jesieni jest bardzo piękne. W sumie nie lubię tylko lata gdzie jest masa turystów i nie można spokojnie się usiąść lub przejść. Teraz większość czasu spędzam właśnie tu z Arkiem i Olim. Chłopcy są moim lekiem na całe zło. I mimo, że jest mi czasem ciężko to jestem szczęśliwa. 

-Mamo, a gdzie jest mój tata? Bo wszyscy koledzy mają tatów, a ja nie.-zapytał Arek. Nigdy nie wytłumaczyłam mu, że jego rodzice zginęli w wypadku. Uważałam, że jest na to po prostu za mały. Nadal jest, ale na takie pytania trzeba odpowiedzieć. 
-Usiądziemy?-Nie czekając na odpowiedz Arka zatrzymałam wózek z którego wyjęłam Oliwiera i posadziłam go na piasku dając do zabawy różne zabawki. Kawałek dalej usiadłam i wzięłam Arka na kolana. 
-Kochanie pamiętasz jak kiedyś ci pokazywałam zdjęcia Ani i Mariusza?-mały pokiwał głową na znak zgody.-Mówiłam wtedy, że byli bardzo ważnymi ludźmi w naszym życiu. I że kiedyś ci wszystko opowiem. Oni.. Oni są twoimi rodzicami. Biologicznymi.
-Nie rozumiem?
-Biologicznymi. To znaczy, że masz ich geny. Na przykład wzrost, kolor oczu. Zobacz ja i Oli mamy jasne oczy, a ty masz ciemne. Po rodzicach.
-Możemy ich odwiedzić?
-Są tam u góry, u aniołków. Razem z dziadkami.-Moi rodzice zmarli jakieś pół roku temu. Od tego czasu zostałam sama. Wcześniej pomagali mi jak tylko mogli. Po ich śmierci stałam się bardziej samodzielna. Teraz łączenie pracy i opieki nad chłopcami nie stanowi dla mnie takiego problemu.



 Perspektywa Michała.

3 lata,a ja nadal nie wiem gdzie jest Zuza z Arkiem. Nigdy nie przypuszczałbym, że wyjadą. Przecież obiecała mi, że będę mógł odwiedzać małego. Ciągle jestem na nią wściekły. Ale chyba bardziej na siebie, że pozwoliłem jej odejść. Ciągle ją kocham. Myślę o niej codziennie. Zastanawiam się czy ułożyła sobie z kimś na nowo życie. Czy go kocha. Czy jest szczęśliwa. Krzysiek z Karolem nie wiedzą gdzie ona jest. Ale ja temu drugiemu nie wierzę. Myślę, że on doskonale wie gdzie jest Zuza. Chciałem z nią porozmawiać na spokojnie po Mistrzostwach Świata lecz nie zastałem jej w domu. Telefonu też nie odbierała. Sam przeżyłem trudny sezon. Kontuzje, które mnie trapiły unieruchomiły mnie w domu, przez co większość czas spędziłem na rozmyślaniu. Nie będę ukrywał, że był to dla mnie trudny okres. Następny sezon spędziłem w Rosji. Trochę udało mi się pozbierać, ale chyba tylko dlatego, że tam nic mi nie przypominało o Zuzie i Arku. Teraz wróciłem do Polski. Lotos Trefl Gdańsk to w tej chwili drużyna, w której chce grać. Dagmara oczywiście nie była ze mną w ciąży. Owszem urodziła dziecko, ale nie jest ono moje. Chciała pewnie wyciągnąć ode mnie pieniądze. Życie już wystarczająco pokazało mi jakie jest do dupy. Teraz czas wziąć byka za rogi i zacząć z tym walczyć. 

Polskie morze to piękne miejsce. W szczególności wczesną jesienią, gdy nie ma już tłumu ludzi. Usiadłem na piasku i rozejrzałem się wokół. Niedaleko mnie siedziała jakaś matka z dwójką dzieci. Widać było, że jest szczęśliwa. Strasznie przypominała mi Zuzę w czasie gdy byliśmy razem. Też miała taki roześmiany wyraz twarzy. Może gdybym wtedy nie odpuścił teraz bylibyśmy razem szczęśliwi. Może również mielibyśmy większą rodzinę. Przyjrzałem się uważniej kobiecie. Przecież to jest Zuza! Szeroki uśmiech rozświetlił moją twarz. Nie pasuje mi tylko kolor włosów i mały chłopiec, który próbował samodzielnie wstać. A może... o Boże nie. Zuza chyba nie była by taka żeby ukryć przede mną mojego syna. Wtem przypomniały mi się jej słowa sprzed 3 lat  " jesteś zwykłym dupkiem! Nie dość, że mnie zraniłeś i zapłodniłeś to jeszcze nie potrafisz wziąć odpowiedzialności za swoje czyny!" O Boże czyli ona naprawdę to zrobiła. Dlaczego ja wcześniej nie zwróciłem uwagi na jej słowa? Teraz przynajmniej wiem co nią kierowało. A skoro również wiem gdzie teraz jest zawalczę o nią. Nawet jeśli kogoś ma to nie pozwolę mu wychowywać moich synów.

Nie wiele myśląc wstałem z miejsca i ruszyłem do Zuzy. Gdy już znalazłem się koło niej nie wiedziałem co powiedzieć. Siedziała do mnie plecami więc po cichu usiadłem koło niej. Odwróciła głowę w moją stronę. W jej spojrzeniu można było dostrzec wiele emocji, które jej towarzyszyły. Siedzieliśmy w ciszy patrząc jak chłopcy się bawią. Żadne słowa nie były w tym momencie potrzebne. Cieszyliśmy się z tego, że znowu jesteśmy koło siebie.

-Mamo kto to jest?-naszą wspaniałą ciszę przerwał Arek. Jeszcze chyba nigdy tak nie milczeliśmy.
-To jest Michał twój chrzestny.
-Chyba za dużo dzisiaj tego poznawania ludzi.-stwierdził filozoficznie mały i wrócił do zabawy.
-Powiedziałam mu o Ani i Mariuszu.-powiedziała Zuza chociaż o nic ją nie pytałem.
-Powinienem przy tym być. Razem powinniśmy to zrobić. Przepraszam. Przepraszam, że o was nie walczyłem. Przepraszam, że wtedy wyszedłem. Powinienem wtedy zostać.
-Michał-przerwała mi- obydwoje popełniliśmy błędy, ale nie wracajmy do tego. Ułożyłam sobie życie bez ciebie i nie chce do tego wracać.
-Masz kogoś?-tym razem to ja jej przerwałem.
-Nie.-odpowiedziała z ociąganiem.
-Więc o co chodzi?
-A ty masz kogoś?-nie odpowiedziała na moje pytanie.
-Nie, ale chce mieć. Ciebie. Zuza ja cię ciągle kocham.
-Co z Dagmarą?
-Nic nie mam z nią kontaktu od 3 lat. I tak to nie jest moje dziecko.
-Przepraszam.-wyszeptała i rozpłakała się. Przytuliłem ją mocno do siebie. Już nigdy jej nie opuszczę.


 Rozdział ze specjalną dedykacją dla Marianne~ bo jako jedyna zauważyła, że Zuza powiedziała Michałowi, że jest w ciąży.


3 komentarze:

  1. MO Michał musiał długo czekać na to aby móc spotkać Zuzę. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie nimi dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaah, dziękuję za dedykacje! <3
    Kurde, nie sądziłam, że będą musiały minąć aż trzy lata, by doszło do ich spotkania. Ale może to lepiej? Wcześniej byli zbyt niedojrzali, by mogło im się udać. Zmienili do siebie nastawienie, ale nadal pozostali tymi samymi osobami. W czasie rozłąki mieli bardzo dużo czasu, by przemyśleć swoje życie, uczucia. I wyszło im to zapewne na dobre.
    Spotkali się, mogą rozpocząć wszystko od samego początku. Poznać się, chodzić na randki.. Małymi korkami dojdą w końcu do drzwi wielkiej miłości, jestem tego pewna!
    Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :3
    Nie ma to jak spotkanie po latach swojej jedynej ;) Mam nadzieję, że tym razem się im ułoży :)
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń